poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rozdział 7

 Długo wyczekiwany rozdział. Jeszcze dzisiaj dodamy kolejny. Więc czytajcie komentujcie i polecajcie, a i hejtować też możecie :D
*********


-Duff mógłbyś ... - Wysoki blondyn szybko podszedł i zabrał kolejną część nagłośnienia, które wynosiliśmy z The Roxy.
-Alex, kur.wa jakim cudem ty nosisz takie ciężkie rzeczy? Chłopak jęknął i skierował się w stronę starego, czarnego VAN'a.
-Popcorn...?
-Tak Alex już wszystko mam. - Steven z Hollywoodzkim uśmiechem na twarzy wszedł do samochodu.
Ktoś podszedł do mnie od tyłu i podniósł mnie.
-Ey ... - Krzyknęłam.
-Kochanie spokojnie. - Slash z lekkością postawił mnie na ziemi.
-Co ty na to abyś została naszym nowym menagerem? Wiesz na okres tej pieprzonej trasy.
-A Vicky ?
Nagle Axl wyłonił się z The Roxy i mi przerwał
-Ta pie.rdolona su.ka wyjechała w trasę z Poison. I, kurwa, zostawiła to mieszkanie z zadłużeniem. I, kurwa, myśli sobie, że jak załatwiła nam nagranie demo to, kurwa, nagraliśmy płytę
-Ale Axl chciałabym Ci przypomnieć, że ja mam 19 lat! - Chociaż Vicky nie lubiła mnie, wspominała kilka razy, że jedzie z Poison mówiła chłopkom milion razy, ale co dotrze do zalanego człowieka ?
-Kurwa, nie pieprz  tylko pomóż nam ! Chłopak próbując ukryć swoje podenerwowanie wszedł jeszcze do The Roxy i zabrał na drogę zgrzewkę Nightraina i 5 butelek Danielsa. Otworzył tanie wino i upił porządnego łyka.
-Kochany, ale jeżeli chcesz abym wam pomogła to wytrzymaj do pierwszego koncertu bez tego.
Wyrwałam mu otwartą butelkę i rozwaliłam o chodnik.
Axl popatrzył się na mnie jak na wariatkę, a ja wsiadłam na tylne siedzenie w vanie obok Izzyego.
-Alex, czy ty naprawdę rozbiłaś włąśnie butelkę z tym gównem, które Axl pił ? - Gitarzysta ze zdziwieniem i niedowierzaniem cicho spytał się.
-Tak. - Krótko odpowiedziałam i otworzyłam jakieś kolorowe pisemko.

Kilka godzin później wszyscy razem z Axlem zapomnieli o incydencie pod klubem, a po podłodze walały się butelki po Danielsie i Nightrainie pety i mniej zidentyfikowane przedmioty.
Izzy z papierosem zawzięcie pisał coś na pudełku po pizzy. Po chwili przestał i rzucił do tyłu, schylił się po kolejny i znów coś bazgrał.
Znów trzymałam w reku to gówno - Nightrain'a które wręczył mi Axl w ramach przeprosin.
-Jim daleko jeszcze ? - Kierowca ze złością się na mnie popatrzył i nie odpowiedział.

Wstałam i chciałam przejść na siedzenie z przodu, ale nagle ktoś złapał mnie za biodra i przeciągnął do tyłu.
-Saul! - Krzyknęłam, ale wylądowałam nogami na Duffie, który wylał swój zacny trunek.
-Och, wybacz kochanie chciałaś mi uciec. - Zarechotał i mocniej mnie objął.
Uwielbiam ten jego zapach tytoniu pomieszanego z alkoholem. Jest w tym coś naprawdę przyciągającego.
Duff popatrzył się z żalem na mnie i na podłogę.
-Duffy przepraszam. - Wydostałam się z objęć Slasha i podałam farbowanemu basiście swoją butelkę tego zacnego trunku.
-Wybaczysz mi? - Duff tylko roześmiał się i oddał mi moją butelke
-Oj, Alex mówiłem ci jak ja Cie lubię ? - I wyciągnął spod fotela kolejną, otworzył ją i wrócił do poprzedniego zajęcia.
Slash znów przyciągnął mnie do siebie i łagodnie muskał ustami moje usta.
-Ej, idzcie gdzie indziej z tymi waszymi czułościami. - Axl zarechotał i upił kolejny łyk Danielsa.
-A Ciebie to, kurwa, co interesuje? Mi nie przeszkadza jak ty prowadzasz się z Erin, a za jej plecami z dziwkami. - Gitarzysta z oburzeniem syknął na chłopaka.
-Zapomniałeś dodać, że ty też korzystasz z ich usług.
-Ja... ja myślałam, że ty... że przestałeś się z nimi prowadzać.
-Kurwa, Alex Ja... - Chłopak zaczął zdanie, a ja mu przerwałam.
-Nie kończ już. Nie przeszkadzało mi to, że chodzisz cały czas pijany albo naćpany, albo naćpany i pijany! Sama nie wiem, co ja w tobie widziałam, gdyby nie to co zrobiłeś dla mnie 3 miesiące temu byłbyś dla mnie zwykłym alkoholikiem i ćpunem, ale ja myślałam, że dzięki mnie zmienisz się chociaż trochę na lepsze nie chcę, kurwa, aby któryś z was skończył jak Hendrix, albo Joplin. Już raz uratowałam Duffa może nie była wasza wina tylko Vicky...- Axl mi przerwał.
-Kurwa, nie wymawiaj tego imienia. - Syknął.
-Kurwa. będę i nie przerywaj mi ! - Krzyknęłam i ostatkiem sił dokończyłam.- Jeżeli bardziej ci zależy na dziwkach i narkotykach proszę bardzo.- Skończyłam i przesiadłam się do Stevena.
W busie zapanowała grobowa cisza. Nawet Jim powstrzymał się od swoich komentarzy na nasz temat.
Steven podpalił swoje niezidentyfikowane zioło, ale zanim sam skorzystał wyrwałam mu i zaciągnęłam się kilka razy. Oparłam się o jego ramię, a on mnie przytulił. Chciało mi się płakać, ale powstrzymałam się nie mogłam okazać tego, że on mnie skrzywdził, oni wszyscy mnie krzywdzą. Chciałam im pomóc, chciałam… aby nagrali tą pieprzoną płytę
Slash patrzył się na mnie cały czas, a spod jego ciemnych loków można było dostrzec żal w oczach, jednak nie mogłam już mu uwierzyć w to, że coś do mnie czuje.

Jak mogłem taką idealną chwilę spieprzyć
Jak Axl mógł mi zrobić. Jest dla mnie jak brat, a spieprzył całą sprawę.
Ona jest moim światem żyję tylko dla niej i dla gitary. Co z tego, że ma 19 lat, ona jedyna obdarzała mnie uczuciem, jakiego nigdy nie odczułem od innej kobiety. Samo to, że nie przeszkadzały jej narkotyki i alkohol … Jim przerwał moje przemyślenia.


-Dobra, kurwa, dojechaliśmy zabierajcie graty i wypad. - Syknął Jim.
Otworzyłam drzwi wyszłam, a blask latarni oświecał wąską uliczkę z obskurnym hotelem.
Jim otworzył bagażnik.
-Wypakujcie i wypad. - Wymawiając te słowa przez czysty przypadek popchnął mnie na środek ulicy.
Nie mogłam się podnieść.
Duff złapał za koszule faceta i przywarł go do samochodu.
-Jakim kurwa  prawem popychasz Alex ? - Syknął Izzy.
-Chcesz ty pieprzony idioto żebym ja Cię popchnął? Duff jeszcze mocniej potrząsł Jimem.
-Kurwa, zostawcie mnie w spokoju, ja nic nie zrobiłem. - Zdezorientowany facet patrzył się na chłopaków ze strachem w oczach.
-Jak kur.wa nic nie zrobiłeś ? - Izzy po raz kolejny się spytał się.
-Co się dzieje ? - Slash wyszedł z busu i spytał się Duffa.
-Ten pieprzony idiota popchnął Alex.
Spokój kudłatego gitarzysty przerodził się w niesłychany gniew.
-Kur.wa popychać, to ty możesz dziwki, a nie Alex. - Rzucił się na niego z pięściami, a chłopcy ledwo go przytrzymali, aby nie zrobił krzywdy Jim'owi.
-Kurwa należy ci się. - Slash wyrwał się Duffowi i z całej siły uderzył Jima w twarz.
Kiedy skończył z facetem podszedł do mnie i przykucnął.
-Ja chciałem cię przeprosić za dziwki i narkotyki. Uwierz mi w ciężkich chwilach utrzymuję się przy życiu dzięki tobie i gitarze. Gdyby nie ty stoczyłbym się.
-Ja nie wiedziałam… przepraszam Cię na prawdę ja tylko się o was martwię, nie chce żebyście skończyli jak inni.
-Czyli nie gniewasz się na mnie. - Saul popatrzył się na mnie oczami bezbronnego dziecka.
-Nie. - Uśmiechnęłam się
-To chodź. - Chłopak uniósł mnie z lekkością i skierowaliśmy się w stronę hotelu.
- Wygląda gorzej niż hellhause. - Szepnęłam.
-Masz racje, ale to nam załatwiła Vicky mówiąc, że tylko to dało się załatwić. - Chłopak spokojnie odpowiedział.
Weszliśmy do środka. Przywitał nas starszy pan z cygarem w ręce.
-Dobry wieczór. Co was sprowadza o tak późnej porze?
Rozejrzałam się po pomieszczeniu, które wyglądało lepiej niż budynek. Na ścianach wisiały stare obrazy, w kominku palił się ogień, chociaż był dopiero wrzesień. Przy wejściu stały dwa duże fotele i regał, na którym stały stare zdjęcia.
-Mieliśmy tutaj rezerwaje na Vicky Hamilton. - Imię i nazwisko chłopak dosłownie wysyczał.
-Zaraz sprawdzę. Starszy pan zniknął w drugim pokoju, a Slash pomógł mi usiąść w fotelu.
Facet wrócił z zeszytem.
-Niestety żadnej rezerwacji na to nazwisko nie mam. - Popatrzył się na nas
-A na Guns N’Roses? - Slash ponownie się spytał.
-Niestety, też nie.
-Może pan na chwile poczekać?
-Oczywiście.
Chłopak wybiegł z budynku na ulice.

-Axl kurvva choć mamy problem z rezerwacją. Podenerwowany chłopak krzyknął na rudzielca, który był już całkowicie zalany.
-Kurwa jak mogłeś jeszcze pić. - Potrząsnął nim i zwrócił się do Duffa..
-Duff, choć pomóż mi. - Zaciągnął farbowanego basiste do hotelu.
-Jedynie ty nie jesteś zalany albo naćpany.
Duff, aby wejść do środka musiał się schylić.
-Dobry wieczór panu. - Jak na Duffa bardzo grzecznie się odezwał. Kiedy wypowiedział te słowa w pomieszczeniu poczułam zapach alkoholu.
-Dobry dobry. - Starszy pan coraz bardziej podejrzliwie patrzył się na nasza trójkę.
-Bo widzi pan mieliśmy tutaj zrobioną rezerwację przez naszą byłą menedżerkę.
Vicky Hamilton. - Ponownie odezwał się basista.
-Niestety, nikogo takiego nie mam zapisanego w zeszycie. - Facet nadal upierał się przy swoim.
-A czy tydzień temu dzwoniła do pana kobieta która nazywała się Vicky? - Duff grzecznie się spytał.
-Niestety, chyba nikt o tym imieniu nie dzwonił.
-Kurwa. - Duff przeklnął pod nosem.
-No dobrze, w takim razie ma pan może jakiś wolny pokój?
-Powinien się znaleźć jakiś, a ile was jest ? Trzy osoby?
-Nie, jest sześć osób.
-Niestety mam tylko jeden pokój 4 osobowy.
-Duff zatoczył się w stronę faceta, który automatycznie się odsunął.
-Dobra bierzemy.


Leżałam na łóżku w wielkim, dziwnym pokoju. Na ścianach była położona tapeta w dziwne wzorki, a dwa wielkie łoża małżeńskie były okryte okropną narzutą. Zostałam sama ze Slashem, reszta chłopaków dziwnym trafem gdzieś się podziała.
-Alex wiesz... jeszcze raz chciałbym cię przeprosić
-Daj spokój zapomnijmy o tym. - Cicho odpowiedziałam, a słowa zamieniły się w pocałunek.


Usiadłem na krawęzniku i z zaciekawieniem przyglądałem się jak Axl,  Steven i Duff, zupełnie zalani, próbowali wyrwać jakieś dziwki. Ich czułe słówka, które ledwo bełkotali podziałały i zaraz poszli gdzieś dalej.
Rozkoszowałem się ciszą, jaka zastała na ulicy. Próbowałem zatopić wszystkie smutki w ostatnich łykach Nightrain'a, ale zamiast zniknąć powiększały moją pustkę w sercu. Zazdrościłem Slashowi Alex, on nie zdaje sobie sprawy, jakie szczęście mu się trafiło. Moje rozmyślenia przerwała jakaś osoba. W świetle latarni zobaczyłem, że jest to dziewczyna o długich brązowo kasztanowych włosach, w koszulce z trasy The Rolling Stones. Myślałem, że ominie mnie, a ona niespodziewanie usiadła obok mnie.
-Hej, nic Ci nie jest ? - Nieznajoma bez wachania spytała się.
-Hej, nic... - Westchnąłem
-Złamane serce?
-Po części. - Ze smutkiem wypisanym na twarzy popatrzyłem się na dziewczynę. Jej długie włosy opadały falami na ramiona, a ciemne oczy wpatrywały się we mnie.
-Ech, ja podobnie. - Westchnęła
-Przepraszam, że tak ci przeszkodziłam jestem głupia, obcą osobę zagadywać w nocy. - Chciała już wstać kiedy...
-Czekaj nie idź. - Nie kontrolowałem się, wydarło się to z mojego gardła wbrew wszystkiemu.
-Jestem Izzy.
-Miło mi. - Na twarzy dziewczyny w końcu pojawił się nieśmiały uśmiech.
-Jestem Gabi.

1 komentarz: