poniedziałek, 27 lutego 2012

Rozdział 3 część 1

Witajcie, XD dzisiaj króciutka 1 część 3 rozdziału. Mam nadzieję, że wam się spodoba. No to jak zwykle czytajcie, komentujcie, polecajcie itp.
                                              ***


 Slash, odpuść sobie! Ide z wami! - Od kiedy znalazł mnie śpiącą na ławce w parku i przygarnął, traktuje mnie jak dziecko.
-Slash słyszysz mnie? - Jak zwykle udawał głuchego.
-Kurvva słysze! i nie pójdziesz do tej pieprzonej speluny. Znając Axla siedzi tam już z jakimiś pieprzonymi dziwk,ami. - Nie to nie! wziełam plecak wrzuciłam pare rzeczy i wyszlam z hellhouse. Szłam zamyślona, i nagle wylądowałam na ziemi.
-Duff? - Popatrzyłam na chłopaka, który nie był podobny do siebie. -kurwa, znów piłes?
-Hey Alex, a co Cię to kurwa obchodzi? I gdzie ty kurwa idziesz sama?
- Do speluny. - Próbowałam ironicznie udawać głos Hudson'a.
- Kurwa dziewczyno chodzi ci o Roxy?
-Tak kurwa i Mam was gdzieś, nie jestem pieprzonym dzieckiem. Wstałam z chodnika, ale zanim cokolwiek zrobiłam, gitarzysta złapał mnie i na rękach zaniósł mnie spowrotem do domu.
-Slash, możesz mi powiedzieć co jej odbiło? - Duffy pytając kudłatego gitarzystę, popatrzył na mnie jak na jakiegoś bachora.
- Hudson idziesz ? - Krzyk Stevena nie pozwolił mu odpowiedzieć na zadane pytanie.
-Kurwa, już idę! - Powiedział Saul, po czym razem z Duff'em I Steaven'em wyszedł.
Wściekła rozejrzałam się po domu w poszukiwaniu mojego plecaka. Gdybym nie była już przyzwyczajona do widoku zapisanych tekstami piosenek pudełek po pizzach porozrzucanych wszędzie pomyślała bym że jest to jakieś wysypisko.Znalazłam plecak, wyciągnełam notes i zaczełam rysować karykaturę Slasha.
Nagle ktoś przerwal mi, waląc w drzwi. Podniosłam się i skierowałam się w stronę wejścia, omijając puste butelki po Nightrainie i otworzyłam. Przedemnął stał nieznajomy, wysoki facet.
- Kurwa, ile można czekać? - Przeklnął pod nosem.
- A ty kim jesteś ? Koleją dziwką Axla?
Spojrzałam ze zlością na niego. Już miałam wymierzyć cios w jego twarz, ale powstrzymał mnie idący Slash.
-Alex co robisz? - Zdyszany od biegu objął mnie. Było to bardzo dziwne bo Saul nigdy tego nie robił.
-Tracy, co ty tutaj robisz? - Spytał się nieznajomego chłopaka.
-Kurwa, na początku wytłumacz mi kim jest ta dziwka, która próbowała mi przywalić.
Teraz już niewytrzymałam. Miałam dość poniżania. Wymierzyłam pięścią mocny cios w jego nos, i wyrywając się z objęc gitarzysty, pobiegłam prosto przed siebie.Zdałam sobie sprawę że, robi się już późno.
Zdyszana usiadłam na ławce i przypatrywalam się idącym ludziom.
Te szczęśliwe obejmujące się pary, rodziny z małymi dziećmi.
Słodkie obrazki ludzi dobijały mnie. Kilkakrotnie nazwana dziwką, siedziałam samotna na ławce, użalając się nad własnym życiem. Z rozmyśleń wyrwał mnie biegnący w moją stronę Saul.
-Alex!
Wstałam i niezwracając na niego uwagi poszłam w przeciwną stronę. Ale on zawrócił się i łapiąc mnie od tyłu przytulił mnie.
Był juz wieczór, a ludzie omijając nas uciekali przed deszczem, który zaczynał padać.
-Alex, przepraszam cię.
Gładząc moje potargane włosy objął mnie jeszcze mocniej.
-Slash?
-Tak?
-Będziemy tak stać na tym deszczu?
-Poczekaj... chciałem ci coś powiedziec.
-Słucham?
-Od początku naszej znajomości... - Przerwal i popatrzyl mi prosto w oczy.
- Przyciągalaś moją uwagę...
Ze zdziweniem patrzyłam na gitarzystę nieudolnie prubującego sklejić zdania.Chciałam coś powiedzieć, ale chłopak zamknął mi usta całując mnie.
Staliśmy tak objęci w deszczu, niezwracając uwagi na uciekających przechodniów.
Czułam się tak dobrze, jak jeszcze nigdy w życiu nigdy nikt nie okazał mi tyle czułości co Slash, jednak tą piękną chwilę przerwał potężny grzmot wywołany burzą.
Zaczęłam trząść się z zimna. Slash popatrzył tylko na mnie I bez słowa dał mi swoją kurtkę. W objęciach, ruszyliśmy się w stronę Roxy.
Przemoknięci weszliśmy do klubu, Axl siedział przy barze popijając kolejną butelkę piwa
Kurwa, ile można iść? Nie nie zwracając uwagi na niego , skierowaliśmy się za kulisy. Weszliśmy do garderoby, w której byli już Duff i Izzy.
-Gdzie jest Steven? Spytałam się
-Kurwa nie wiem, pewnie gdzieś ćpa.
-Duffy a masz może jakieś suche ciuchy? Nie chciałam cały wieczór spędzić w przemoczonych cuchach.
Farbowany basista podniósł się i dał mi jakiś zadurzy t-shirt. Nie zwracając uwagi na chłopaków zdjęłam przemoczone ubrania, jak zwykle patrzyli się na mnie. Przyzwyczaiłam się do tego mieszkając z nimi w jednym pomieszczeniu za każdym razem kiedy zdjęłam koszulkę kierowali swój wzrok na mnie jak na jakiś obiekt w muzeum. Założyłam suche ubrania i przeczesałam włosy.
-Kiedy zaczynacie?
-O kurwa już powinniśmy! Idz poszukaj reszty.Izzy jak by się dopiero obudził wypchną mnie z garderoby.
Długo nie musiałam szukać. Na korytarzu spotkałam Axla który ciągnął za sobą Stevena.
-Alex pomóż mi z nim!
Pomogłam Axlowi dociągnąć Popcorna do garderoby gdzie próbowaliśmy doprowadzić go do porządku.Nagle do pomieszczenia wszedł jakiś facet.
-Kurwa Axl czemu nie jesteście juz na scenie?
-Joe nie widzisz kurwa że już idziemy. Wstał i trzasną drzwiami.
W końcu wyszliśmy stanęłam z boku, Gunsi wyszli na scenę a tłum fanów ożywił się i Steven zaczął wybijać pierwsze takty Reckless Life. Usiadłam na podłodze i wsłuchiwałam się w piękny głos Axla.

niedziela, 19 lutego 2012

Rozdział 2.

Oto wyczekiwany, drugi rozdział. Starałyśmy się naprawdę jak najszybciej napisać. Dziękujemy, za wszystkie miłe komentarze ;*
Dobra, koniec tego gadania, czytajcie i oceniajcie ;)
PS. Wolicie  przekleństwa z cenzurą, czy bez ? Piszcie w komentarzach.





2.
Byłem strasznie wkurwiony. Jakaś dziwka przyłozyła mi w twarz, i to za co ?!
Ten dzień od rana jest okropny, i tylko tego brakowało, żeby doprowadzić mnie do szaleństwa.
Poszedłem do graderoby, by opowiedzieć zdarzenie reszcie zespołu. Kiedy wszedłem Slash odrazu zapytał:
-Kto ci tak przypieprzył w twarz ?!- widziałem, że sam tez nie był z jakiegoś powodu w nie najlepszym nastroju.
-Jakaś kurwa z kęconymi włosami, cholernie podobnymi do twoich …
-Widziałaeś ją ?!- wkurzyłem się, że nie dał mi dokończyć, ale odpowiedziałem.
-Tak, I to włąśnie dzięki niej bedę miał przez najbliższy czas tą zajebiście piękną pamiatkę na tawrzy !- przy tych słowach wskazałem na swoją twarz.
-O kurwa, co jej zrobiłeś ?!- pytał widocznie wkurwiony nie odpowiadając na moje pytanie.
-Walnęła mnie w twarz a potem wyleciała. A powiesz mi wreszcie, kto to do kurwy nędzy jest ?!- zadałąem, już nie po raz pierwszy pytanie.
-Nie ważne, dowiesz się potem. - powiedział, po czym wyszedł, a raczej wybiegł. A ja dalej nie wiedziałem, o co kurwa dzieje, kim jest ta dziewczyna I czemu Hudson tak się nią przejmuje. Chociaż, w sumie I tak mnie to nie obchodziło, miałem dość swoich problemów.
Coraz częstrsze kłótnie z Erin mi wystarczały. Sięgnąłem po butelkę Nightrain'a, którą zostawił gitarzysta. Upiłem spory łyk. Chciałem zapomnieć o wszystkich problemach, zamiast coś zrobić, żeby je rozwiązać, wolałem zapić je tanim winem I poprostu zapomnieć.


Kurwa, jak można być takim cwelem i pojebem ?! Czy on naprawdę nic wtedy nie widział?!
Miałem ochotę zrobić mu porządną awanturę, jednak wiedziałem, że sam zwykle nie jestem lepszy. Miałaem wyrzuty sumienia, że nie dałem jej wtedy nic powiedzieć, tylko poprostu odeszłem. Nawet nie wiedziałem dlaczego tak przejąłem się tą niewysoką brunetką. Może miałem jakiś podświadomy sentyment do jej ciemnych loków, tak podobnych do moich.
Kurwa, musze ją znaleść, pewnie ten skurwiel coś jej zrobił i teraz siedziałą gdzieś płacząc.
Myśl Hudson, myśl. Gdzie mogła uciec młoda kobieta, która prawdopodbnie została skrzywdzona. Napewno nie zawędrowała daleko, bo w koncu jest późno i ciemno jak cholera, a włóczenie się po mieście aniołów o takiej porze byłoby wyjątkowo nierożwazne, a ona na głupią nie wyglądała. No tak, w końcu zbliża się noc więc dziewczyna musi gdześ przenocować ! Do domu raczej nie wróciła, więc pewnie wynajęłą pokój w pobliskim motelu. Pobiegłem tam jak najszybciej, zbywając zaczępaijących mnie fanów, proszących o autografy i gratulujących dobrego koncertu. Zdyszany wszedłem do środka budynku i zapytałem recepcjonistkę o dziewczynę w czarnych lokach. Jej odpowiedź była niesety przecząca.
Kurwa ! Gdzie ta piepszona dziewczna mogła pójść ?! No tak ! Debilu, przecież dziewczyna, która uciekła z domu, napewno nie mogła pozwolić sobie na spanie w motelu !
Jakie były w poblizu miejsca, gdzie mogłaby się udać nie mając pieniędzy, ani dachu nad głową ? Gdzie mogła pójść bezdomna... Oczywiście, przecież ona jest bezdomna !
Zapewne wiedziała, że ludzie z tej oklocy, którzy nie mają gdzie spać, często udawali się do miejskiego parku.
Zacząłem biec w kierunku , na który przed chwilą wpadłem, zmuszając każdy mięsien do wysiłku.
Gdy w końcu dotarłem na miejsce, rozpoczałem gorączkowe poszukiwania dziewczyny.
Przemieszczałem się pomiedzy pustymi ławkami, gdy nagle dostrzegłem w oddali człowieka. Błyskawicznie podbiegłem w jego kierunku. Stojąca postać trzymała w ręku jakiś pakunek. Spojrzałem na ławkę, obok której stał mężczyzna i wtedy zauważyłem charakterystyczne włosy dziewczyny. Zorientowałem się, że człowiek stojący nad nią nie trzyma żadnego 'pakunku' tylko jej plecak, a dodatkowo grzebie w nim. Pewnie był to ćpun, który za wszelką cenę chciał znaleść kasę na kolejną działkę. Trzeba było przyznać, że dziewczyna skutecznie przyciaga kłopoty. Podbiegłem, aby wyrwać desperatowi plecak, niczego nieświadomej, śpiącej dziewczyny. Facet zauważywszy mnie zaczął uciekać, jednak fakt, że był osłabiony głodem narkotykowym, bardzo go osłabiał. Z łatwościa dogoniłem tego pojeba i wyrwałem mu właśność, którą próbował ukraść. W normalnych warunkach rozpocząłbym bójke, ale teraz nie było na to czasu, nie to było najważniejsze. Pozwoliłem uciec temu poprańcowi, założyłem wysłużony plecak na plecy i delikatnie wziąłem śpiąca dziewczynę na ramoina, uważając, aby się nie obudziła, bo zapewne podzeliłbym wtedy los Rose'a.
W domu było pewnie jeszcze pusto, nie mieliśmy w zwyczaju szybko wracać po koncertach.
Zresztą, kto chciałby spedzać czas w tym, jak to Stardlin mawiał 'jebanym piekle' z przeciekającym dachem I burdlem jakich mało.
Jednak to było lepsze od mieszkania na ulicy, jak właśnie tacy ludzie, jak ten skurwiel, który próbował okraśc przyciągająca kłopoty dziewczyne.
Kurwa, swoja drogą, to nawet nie wiedziałem, po co się nią przejmuję. Nigdy nie miałem w zwyczaju litować się nad jebanymi małolatami, ale w tej dziewczynie jest coś, co zmusiło mnie do czynów, do których normalnie nie byłbym zdolny.
Popatrzyłem na niewinną twarz śpiącej dziewczyny, i pomyślałem co by zrobiła, gdyby obudziła się w moich ramiomach. Uśmiechnąłem się w duchu, nie, zdecydowanie wolałem o tym nie myśleć.
Przyśpieszyłem kroku, ponieważ zbliżaliśmy się do 'jebanego piekła' .
Stanąłem, przed naszym aktualnym miejscem zamieszkania i z lekką trudnością otowrzyłem
drzwi. W środku oczywiście było brudno, po podłodze walały się stare butelki, puszki i inne smieci.
Kurwa, jakbym wiedział, że będą goście to bym trochę uprzatnął ! Odgarnąłem nogą śmieci,i  połozyłem dziewczynę na fotelu. Byłem cholernie ciekawy jak się nazwywa, ale nie zamierzałem jej budzić. Miałem jebane szczeście, że reszty jeszcze nie było, wolałem nie myśleć o ich reakcji. A w szczególności reakcji Axl'a.
Z rozmyślań wyrwało mnie ciche ziewnięcie, a zaraz potem piskliwy krzyk.
    -Gdzie ja do cholery jestem ?! Jak się tu dostałam ?! -zaczęła pytać, rozbudzona już dziewczyna.
    -Ciii... I, kurwa prosze nie krzycz !
    -No dobrze, ale do kurwy nędzy, wyjaśnij mi, jakim cudem zasypiam na ławce w parku a budze się... tu. A tak wogule, to gdzie są moje rzeczy ?!- pytała coraz bardziej rozłoszczona.
    -Twój plecak leży tam. A teraz słuchaj to dowiesz się, jak znalazłaś w moim 'domu'. A więc, kiedy Rose powiedział mi ze mu przyjebałaś w ryj, domysliłem się, że pewnie coś Ci zrobił. Zacząłem Cię szukać, no I w końcu znalazłem. I to w bardzo odpowiednim momencie. Kiedy spałaś na tamtej ławce, jakiś ćpun chciał Cię okraść. Miałaś szczęście, że Cię kurwa znalazłem, bo jakbym przyszedł te piepszone parę minut później, to zostałabyś bez swojego majątku. Myślę, że naprawde nie masz powodu do złości.
    Dziewczyna wpatrywała się we mnie rozszerzonymi ze zdziwienia oczami. Było widac, że już nie jest taka skora do mówienia, jak jeszcze przed chwilą.
    -Już drugi raz Cię dziś uratowałem dziewczyno. Może chociaż dowiem się ja masz na imię ?
    -Jestem Alex. Ja... nie wiem co powiedzieć... dziękuję. I przepraszam, że wcześniej na Ciebie nakrzyczałam, poprostu trochę się wystraszyłam.-powiedziała zmieszana.
    -To akurat było zrozumiałe. Ale możesz powiesz mi coś o sobie ? Dlaczego nie poszłaś do domu ?
    -Uciekłam stamtąd. Wole tego nie opoiwadać, to długa I nieciekawa historia. A czemu nie ma tu reszty zespołu ? Sadząc po stanie tego pomieszczenia, raczej nie mieszkasz sam. Jedna osoba nie dałaby rady zrobić takiego bałaganu.
    -Masz rację, nie mieszkam sam – powiedziałem z uśmiechem- rzeszta chłopaków jest pewnie jeszcze w Troubadurze. Dawno uciekłaś z domu ? Chce wiedziec coś więcej o tobie, w kńcu masz z nami zamieszkac na jakiś czas.
    -Mam u was zamieszkać …? - zapytała niepewnie
    -Uważasz, że jestem aż takim skurwielem, żeby zostawić na ulicy osobę tak przyciagającą kłopoty jak ty ? Ocywiście, że od teraz z nami zamieszkasz, reszta napewno się zgodzi, a nawet jezeli nie, to ich przekonam, nie martw się o to. To kiedy w końcu stałaś się dzieckiem ulicy ?
    -Tak w sumie, to dziś.
    -Dziś ?! To wolę nie myśleć, co by się z tobą stało, gdybym Cię nie znalazł.
    -Taak, pewnie masz rację. Uwzglęgnaijąc to, ze moje życie to jedno, niekończące się pasmo nieszczęść.
    -To dlatego uciekłaś z domu...?- niepewnie zapytałem dziewczynę, która wypowoiadając ostanie zdanie, widocznie posmutniała, jednak na szczeście nie zbierało jej się na płacz. Nigdy nie wiem jak mam się zachować, gdy kobieta zaczyna płakać.
    -Tak, jeżeli naprawdę chcesz wiedzieć to włąsnie dlatego. Dlatego, że nigdy nie byłam nigdzie akceptowana, ani w domu, ani w szkole. Jedyne osoby, które kochałam, nie żyją. Ale nie będę Cię zadręczać moją przeszłością, zresztą nie ma w niej nic ciekawego.
    Kurwa wyznanie Alex naprawdę mnie zdziwiło, przecież ona wyglądała na całkowitą przeciwnośc tego, co przed chwila powiedziała.
    Nie wiedząc, co odpowiedzieć na słowa dziewczyny, sięgnąłem bo butelkę Nigtrain'a, w której znajdowało się jeszcze trochę tego taniego wina. Upiłem łyk I zaproponowałem lekko zdołowanej dziewczynie, jednak poręciła przecząco głową.
    -Kurwa młoda, przykro mi. Możesz u nas mieszakć. Wiem, że nie ma tu luksusów, ale to lepsze niż ławka w parku.
    -Dziękuję. - powiedziałą szczerze. Dawno nie miałaem do czynienie z taką dziewczyną. Z dziewczyną, która nie była zwykłą dziwką, tylko mądrą osobą, którą niesprawiedliwie dotknął los. Naprawdę jej współczułem. Postanowiłem, że ona musi tu zostać, że muszę jej pomóc. - Ale ja naprawdę nie chce zajmować wam miejsca, I sprawiać wam kłopotu.
    -Nie pierdol, bo przestanę być taki łaskawy.


Uśmiechnęłam się do niego. Już dawna nikt się mną nie przejmowałam. Po raz pierwszy, od bardzo długiego czasu, czułam, że nie jestem wszystkim obojetna.
    -Jednak musisz wiedzieć, że żyjemy za 4 dolary dziennie, więc napewno nie będzie zbyt kolorowo. - powiedział gitarzysta.
    -Mam trochę piniędzy, może jakoś sobie poradzimy. Ale myślałam, że płacą wam więcej, w końcu gracie naprawdę dobrze.
    -Niestety, pozory mylą. Płacą nam tyle, że lednwo starcza nam na życie, ale nie martw się planujemy niedługo wydac pierwszą płytę wtedy napewno zmienimy nasze miejsce zamieszkania. Narazie żyjemy z okradania głupich dziwek.
    Wiedziałam, ze moi idole nie są święci, i że robili zapewne jeszcze gorsze rzeczy, więc jego słowa nie zrobiły na mnie większego wrażenia. Chcociaż byłam zdziwiona, że ci ludzie z klubu, tak mało im płacili. Przecież tak dobrze grali, a ludzie dawali za samą wejściówkę 4 dolary.
    Rozejrzałam się po brudnym garażu. Nie było w nim zbyt wiele mebli. Zastanawiałam się, jak piątka facetów mogła spać na jednym fotelu, podniszczeonej sofie i deskach, zbitych w coś na kształt łóżka.
    -Mam tylko jedno pytanie.
    -No wal.
    -Jak wy się tu mieścicie. Chodzi mi o spanie. Bo nie widzę tu zbyt wielu miejsc nadających się do tego.
    -Zwykle jak zasypiamy, to jesteśmy tak nawaleni, że zasypiamy w byle jakim miejscu. Zauważysz to, jak wróci reszta. A włąśnie, kurwa przyłożyłąś Rose'owi prawda ? Założe się, że nie zrobiłaś tego bez powodu. Co ten h*j Ci zrobił …?
    -Tak naprawdę to nic. Chciałam znaleść Cię za sceną , ale po drodze wpadłam na Axl'a, który chyba pomylił mnie z kimś innym … - nie chciałam mówić mu co zdarzyło się potem, bo tylko zbędnie by się denerwował
    -Tak i kurwa przywaliłaś mu dlatego, że Cię z kimś pomylił ? Znam go i wiem, że napewno zrobił coś więcej.
    -Tak naprawdę to kiedy na mnie wpadł... Położył mi ręce na biodrach, a ja zareagowałam odruchowo.
    -Kurwa co za pojeb, dobrze zrobiłaś, może to go nauczy, ze nie każda ładna dziewczyna, którą napotka na sowjej piepszonej drodze to dziwka.
    - Nie denerwuj się, nic się przecież nie stało.
    -Nic się nie stało, bo w przeciwieństwie do tych pustych lal, które soptykamy na codzień ty myślisz.
    -Jeżeli to miał być komplement, to dziękuje. Ale ta reakcja to był zwykły odruch, poprostu się wystraszyłam... Noramlnie nie przykładam ludziom w twarz z byle powodu.
    -To akurat nie był 'byle powód' , wierz mi, ze gdyby nie twój 'zwykły odruch', skończyłby się to w huj źle.
    Naszą rozmowę przerwało ciche skrzypnięcie otwieranych drzwi i głośne śmiechy nachlanych do granic możliwości, pozostałych członków zespołu. Ledwo trzymali się na nogach I założe się, że w ich organizmach znajdowało się coś wiecej niż alkochol.
    -O kurwa to ta dziwka, która przypierdoliła mi w twarz w Troubadurze ! Co ona tu robi do cholery ?!- po tych słowach Axl'a zaczynałam mieć wątpliwości,czy naprawdę przyjmą mnie z otwartymi ramionami.
    -Ty pojebie to nie jest żadna dziwka !! Czy musisz, każdą napotkaną kobietę brać za kurwe ?!! Zasłużyłes sobie więc nie narzekaj !!
    -Kurwa, czym według Ciebie sobie na to zasłużyłem ?! - wskazał na czarwoną plamę, znajdującą się na jego prawym policzku.
    -Jescze się pytasz skurwielu ?! - Slash popchnął pijanego Rose'a, który zatoczył się do tyłu I upadł na stojącą z tyłu sofę.
    Axl szybko się podniósł. Stanął chwiejnie na nogach i próbował wymierzyć kudlatemu gitarzyście pięść w nos, jednak ten zatrzymał rękę wokalisty zanim dosiegła zamierzonego celu.
Stałam jak wryta, przygladając się całej sytuacji i nie wiedząc jak mam się zachować.
    -To jest Alex, uciekła z domu I dla twojej jebanej wiadomości, od tej pory zamieszka z nami. - objął mnie ramieniem na potwierdzenie swoich słów.- I w huj mnie obchodzi twoje zdanie Rose.
Po usłyszeniu tych słów rudy wokalista poprostu wyszedł. Widać było, że nie zbyt przejął się całą sceną.
Po jego wyjściu pierwszy w moim kierunku ruszył Izzy i dopiero teraz zauważyłam niemo przyglądającą się resztę Gunsów.
    -Witam w naszym jebanym piekle ! - poitwał mnie czarnowłosy gitarzysta- Jak Slash chce, żebyś tu mieszkała to mi to nie będzie przeszkadzało. -powiedział po czym połozył sie na podłodze w rogu, koło wysłużonej sofy.
    Deklaracje Stardlina powtórzyła reszta zespołu, oczywiście oprócz Rose'a, który jeszcze nie wrócił.
    Ponownie rozejrzałam sie po pomieszczeniu. Oprócz niewielu mebli znajdowały się tu tagże kilka gitar, wzmacniacze do nich I perkusja Steaven'a.
    Może nie było tu takich luksusów, ale mimo to byłam szczęśliwa.
    W końcu czułam, ze komuś na mnie zależy, że mam po co żyć.

piątek, 10 lutego 2012

Rozdział 1

Oto pierwszy rozdział naszej wsaniałej książki :) Z góry przepraszamy za wszelkie błędy ( jeżeli jakieś są ).  Nie będziemy tu dużo mówić czytajcie, obesrwujcie i komentujcie :P

                                                             ***


Obudziłam się spocona i roztrzęsiona. Znów śnił mi się ten sam koszmar, przez który nie mogłam się ostatnio wyspać. To był tylko sen, to tylko sen- uspokajałam sama siebie. Ale to juz nieważne, przecież dziś był ten długo wyczekiwany dzień, który miał odmienić moje życie na lepsze. To właśnie od dziś moja matka będzie całkowicie zająć się moją idealną siotrzyczką, która jej zdaniem miała jakieś perspektywy na przyszłośc. Oczywiście w przeciwieństwie do mnie. W oczach ich obydwu byłam nikim. Byłam zbędnym śmieciem, który zatruwał ich perfekcyjne życie. Napewno ucieszą się kiedy zniknę. Na zawsze.
      Przerwałam rozmyślania i zaczęłam przygotowywać się do ostaniego dnia w znienawidzonym liceum. Wzięłam swój stary, lekko podniszczony plecak I spakowałam do niego trochę ubrań, pieniądze – te zaoszczędzone I te które w spadku zostawiła mi moja ukochana babcia. Oprócz tego do plecaka wrzuciłam kilka innych drobiazgów I poszłam wziąć szybki prysznic, aby zmyć z sibie nocne koszmary. Założyłam luźną czarną bluzę, powycierane jeansy I moje czerwone tramki, po czym udałam się do małej kuchni z zamiarem wzięcia czegoś do jedzenia. Siedziała tam moja siostra, która obrzuciła mnie krytycznym spojrzeniem. Nie zbyt się przejełam, chwyciłąm za stołu jabłko I wyszłam z domu. Byłam wolna I po raz pierwszy od bardzo dawna naprawdę szczęśliwa. Zaczęłam iść wkierunku szkoły, jednak uznałam, że nie chce się tam znaleźć. Zresztą I tak nie miałam podręczników ani zeszytów. Poszłam do pobliskiego parku I tam przeczekałam na ławce pare godzin dzielących mnie od otwarcia klubu. W koncu nadeszłą wyczekiwana godzina. Zapłaciłam za wstęp I weszłam do środka. W klubie było ciemno, duszno I tłoczno mimo, że do koncertu było jeszcze troche czasu. Przy scenie stało już dość dużo Gunsowych fanatyków. Postanowiłam przecisnąc się jak nabliżej sceny, co nie było łatwym zadaniem. Juz prawie mi się udało, kiedy nagle zostałam brutalnie popchnięta przez jakiegoś groźnie wyglądającego, wysokiego faceta w skórzanej kurtce I dziwnym sposobem wleciałam do męskiej toalety. Potknełam się jednak, ku swemu zdwinieniu nie upadłam na brudną podłogę obskurnej łazienki. Przed upadkiem ocgroniły mnie silne ramiona wysokiego mężczyzny. Zdziwniona, spojrzałam w górę na jego twarz I … O boże! To był slash !!
Właśnie wpadłam na gitarzystę Najniebezpieczniejszego Zespołu Świata, który widząc moje zakłopotanie zaczął delikatnie unosić kąciki ust w uśmiechu.
-Ja przep... -zaczęłam niezdarnie przepraszać, jednak moje męki ukrucił gitarzysta.
-Nie musisz nic mówić- cień uśmiechu znikł z jego twarzy szybciej niż sie pojawił- Widziałem, co ten skurwiel zrobił- powiedział krótko po czym szybkim, pewnym krokiem ruszył w kirunku faceta, ktory spowodował całe zamieszanie.
     Nie wiedziałam co zrobi, stać w miejscu, czy ruszyć za widocznie zdenerwowanym Saul'em. Po krótkim namyśle uznałam, że pójdę za nim. Rozejrzałam się I odrazu zauważyłam wysokiego faceta, który wystawał ponad tłumem fanów. Podbiegłam tam I usłyszałam wyzwiska gitarzysty kierowane w stronę zmieszanego mężczyzny, który najwyraźniej nie był okazem inteligenta.
Przepchnęłam się bliżej przez tłum gapiów I stanęłam koło mojego obrońcy, który właśnie grzmotnął tamtego pięściął w nos. Poszkodowany mężczyzna bez słowa ruszył w stronę wyjścia trzymając się za stłuczoną część twarzy, z której obficie leciała krew.
-Dziękuję ale... Naprawdę nie musiałeś... -próbowałam mu podziękować. Naprawdę nie wiedziałam czemu, ktos taki jak on, przejął się kimś takim jak ja.
-Kurwa, nie dziękuj.Tamtemu skurwysynowi się należało. Nienawidze takich ludzi. A ty lepiej więcej tu nie przychodź, takie towarzystwo nie jest dla Ciebie. Nie pasujesz tu. - po tych słowach odszedł za scenę zawołany przez Axl'a, nie dając mi nic powiedzieć.
     Przez niezłą chwilę stałam w miejscu z nieobecym wzrokiem, musiałam sobie to wszystko ułożyc w głowie. Nie mogłam w to uwierzyć, sam Saul Hudson, gitarzysta mojego ulubionego zespołu, przejął się mną I stanął w mojej obronie. Wiedziałam, że dziś odmieni się moje życie, ale nawet nie śniłam o czyms takim. W tym dniu naprawdę zaczyna się moje 'nowe, lepsze życie'. Dzięki temu zdarzeniu, niemalże zapomniałam o wszystkim co było wczesniej. O tym, że nigdy nie byłam akceptowana przez mój nieco odmienny wygląd I gust. O tym jak w podstawówce moi równieśnicy znęcali się nademną I jak nie chciał mi wtedy pomóc. O tym, że wszystkie drogie mi osoby, nie żyły. Pierwsza zmarła moja przyjaciółka Erin. Nigdy nie uda mi sie zapomnieć telefonu, w którym matka mojej przyjaciólki poinformowała mnie, że dziewczyna niestety nie wygrała walki ze swoją chorobą. Miałam wtedy 7 lat. Niecałe dwa lata później zmarła moja kochana babcia. To wydarzenie sprawiło, że moje życie kompletnie straciło sens. A z każdym dniem było już tylko gorzej.
     Jednak teraz nie chciałam o tym myśleć, teraz myślałam o tym co dzieje się w tej chwili, o tym co będzie. Nie chciałam wracac do tego co sprawiało mi ból.
     Moje przemyslenia zostały przerwane głośnymi okrzykami. Szybko zorientowałam się, że chodziło o wyjście na scenę oczekiwanego zespołu. I własnie w tej chwili przypomniało mi się co usłyszałam od kudłatego gitarzysty I o tym, że nie odpowiedziałam mu na to. Mój dobry humor prysł w jednej chwili. Zaczełam być zła na Hudsona, ponieważ nie dał mi odpowiedzieć, I na siebie, że za nim nie poszłam tylko rozpoczęłam jakieś głupie rozmyślania. Poczułam nagłą potrzebę wygranięcia mu, że nic o mnie nie wie, że nie może tak poprostu oceniac mnie po wyglądzie I mówić mi co moge robić I gdzie moge chodzić.
Postanowiłam poczekac do końca  koncertu, a potem pójść za kulisy I znaleść Slasha. Narazie chciałam skupić się na widowisku, które własnie się zaczęło.
Usiłowałam skoncentrować się na pięknym głosie rudego wokalisty, dźwiękach gitar Slasha, Izzy'ego I Duff'a oraz na bębnach Steaven'a, które idealnie dopełniały całość. Jednak gdy tylko patzryłam na Hudsona, który z widoczną fascynacją grał na swoim instrumencie, przypominał mi się mój plan. Postanowiłam więc, że nie będę na niego patrzeć a zamiast tego skupie wzrok na drugim końcu sceny, gdzie na swoim basie grał Duff.
     Koncert był naprawdę dobry- stwierdziłam po jego zakończeniu. Jednak teraz nie było czasu, aby o tym myśleć. Musiałam szybko dostac się za kulisy I dopaść tam Slasha. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę wejścia za scenę. Było ono dość dostepne I łatwe do znalezienia, nawet dla osoby, która była w klubie po raz pierwszy.
    W niedługim czasie udało mi sie dostać na korytarzyk, z którego można było dostać się do graderoby I paru innych pokoi, oznaczonym niejasnymi literami lub cyframi. Zaczęłam iśc w stronę garderoby, kiedy nagle poczułam 'deja vu '.
Zamyslona, szłam nie patrząc przed siebie I znów na kogoś wpadłam. Podobnie jak poprzednio osoba była wyższa odemnie I musiałam spjrzeć w górę, aby dowiedzieć się kto padł ofiarą mojej niezdarności. Gdy uniosłam głowę ku górze I... Cholera tym razem zderzyłam się z Axl'em ! Usmiechnął sie do mnie jakimś takim nieprzyjemnym uśmiechem, pijanego faceta, co zreszta było wyraźnie czuć. Domyslałam się co się szykuje. I moje przypuszczenia spełniły się, gdy wokalista nachalnie położył ręce na moich biodrach. Wyswobodziłam się I sponatnicznie przyłaożyłam mu w policzek.
-Co ty kurwa robisz ?! Nie dość, że wlazłaś tu jabyś nie widziała napisu na drzwiach, że kurwa nie wolno wchodzić, to jeszcze dostaje od Ciebie w twarz za nie wiem co !! Wypierdalaj stąd natychmiast !- powiedział zdenerwowany Rose.
Teraz już nie było mowy o rozmowie ze Slash'em. Wkurzona odwróciłam się na pięcie bez słowa I pewnym siebie krokiem, dumnie ruszyłam do wyjścia. Byłam wkurwiona do granic możliwości. Teraz już biegłam zostawijąc w tyle Troubadour'a [klub, w którym grali wtedy Gunsi]. Byle dalej, byle szybciej.
Jednak nigdy nie byłam dobra w bieganiu I po pół kilometra nogi odmówiły mi  posłuszeństwa. Dopiero teraz poczułam, że mimo wczesnego lata, ten wieczór był chłodny, a ja nie miała gdzie spać. Do tego byłam jeszcze głodna. Początek 'nowego życia' nie był wcale taki świetny jak go sobie wymarzyłam. Zauwazyłam, że stałam w parku, przy tej samej łąwce, przy której spędziłam pierwszą połowe dzisiejszego dnia, który jeszcze wtedy wydawał mi się najlepszym w życiu
    Nagle ogrnęła mnie senność. Położyłam się na twardej ławce. Było mi jeszcze zimniej, więc skuliłam się I jeszcze mocniej opatuliłam się bluzą . Swój tobołek użyłam jako poduszki I prawie natychmiast zapadłam w głęboki sen.

poniedziałek, 6 lutego 2012

Prolog.

    Prolog, czyli gdzie i jak zaczyna się nasza Gunsowa opowieść. odrazu uprzedzamy, że nie jesteśmy zawodowymi pisarkami, tylko amatorkami. Dobra koniec gadania czytajcie i komentujcie ;]

                                                             ***



Był 1986. Przechodziałam pomiędzy tymi pustymi lalami, które patrzyły na mnie z pewnego rodzaju pokorą. Większość z nich błyskawicznie odwracało wzrok, gdy odwzajemniałam się im zimnym spojrzeniem spod moich gęstych loków. Było tak od pierwszego dnia kiedy pojawiłam się w tej szkole. Od pierwszego dnia byłam samotna, a wszyscy traktowali mnie jak trędowatą. Bali się mnie. Nawet nie wiedziałam skąd to się brało.
Nienawidziłam tego. Nienawidziłam tych spojrzeń, tego jak wszyscy mnie traktowali.
Nienawidziłam samotności.
Jednak wszystko miało się zmienić. Jutro. Moje największe marzenie miało się spełni, a koszmar codzienności zakończyć. Wreszcie udało mi sie uzbierać pieniądze, I mogłam pójść do klubu w którym właśnie jutro miał odbyć się koncert Gunsów. Moja miłość do nich narodziła się kiedy pewnego wieczoru przechodząc obok Rainbow usłyszałam śpiew Axla i do tej chwili tkwi on w mojej głowie. Pytałam się o nich w prawie wszystkich sklepach muzycznych w LA, ale mało osób wiedziało coś na ich temat. Na szczęście, pewnego dnia spotkalam faceta który za połowę ceny sprzedał mi bilet na ich koncert.
Czekałam na ten dzień od tak dawna I w końcu miał nadejść.
Jutro miało odmienić się moje życie.

Witajcie

Siema jesteśmy dwiema wariatkami (Kinn i Ann) które mają bzika na punkcie Gunsów. Dzień bez Gunsów to dzień stracony i bez sensu. Otóż tutaj przedstawimy wam nasze opowiadanie i sami ocenicie czy wam się podoba czy nie. Wracając do naszej obsesji jesteśmy zdrowo walnięte i nam to  nie przeszkadza ( i dobrze nam z tym) Uwielbiamy Gunsów i wszystko co jest z nimi związane. Kochamy Axla Slasha Duffa Izzyego i Stevena <3 I tak się stało że pierwszy wpis jest w dniu urodzin naszego kochanego  Axla <3. Drogi kochany Axlu życzymy ci stówy w ten piękny dzień twoich 50 urodzin <3 Kochamy Cię <3